czwartek, 27 listopada 2014

Rozdawajka na szmatki, nitki, szpilki

Zapraszam wszystkich na fantastyczną Rozdawajkę
Nagroda jest niesamowita
po prostu cudowna
sami zerknijcie
czyż nie jest piękna
oderwać od niej oczu nie mogę

środa, 22 stycznia 2014

Klub Matek Swatek



Tytuł: Klub Matek Swatek
Autor: Ewa Stec
seria/cykl wydawniczy: Klub Matek Swatek tom 1
wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte
data wydania: 23 sierpnia 2010

liczba stron: 400





Jest to pierwsza książka tej autorki, którą przeczytałam i na pewno sięgnę po następne z wielką chęcią. Napisana w wielkim poczuciem humoru, po prostu nie można się od niej oderwać ;) Czyta się błyskawicznie, dzięki krótkim rozdziałom, prostemu językowi, super opisom oraz świetnym porównaniom. Cały czas coś się dzieje, jedno wydarzenie goni drugie. Nie można się przy niej nudzić. A oderwać choć na chwilę graniczy z niemożliwością;). Jest niesamowita
Polecam z całego serca ;)


Pierwsza książka tej autorki, którą przeczytałam i na pewno nie ostatnia. 
Czyta się błyskawicznie, krótkie rozdziały, prosty język, super opisy i bombowe porównania:)
„Klub Matek Swatek” Ewy Stec to baarrrrdzo przyjemna lektura dla każdej kobiety spragnionej opowieści o romantycznej miłości w realiach polskich. Lektura zaskakująca i bardzo wciągająca. Pisanie Ewy Stec charakteryzuje się, bowiem lekkością pióra oraz inteligentnymi i dowcipnymi dialogami.
Czytając "KMS" płakałam ze śmiechu. Jeszcze się nie spotkałam z tak zabawną książką. Wszystkie dialogi i przemyślenia bohaterów są po prostu rewelacyjne!
Jedno wydarzenie goni drugie, co sprawia, że książka wciąga od pierwszej strony. Muszę się przyznać, że mnie wciągnęła już po okładce.
Być nauczycielką i mieć tak zakręcone życie to nie lada gratka. Anka chyba nie spodziewała się, że zakup nowego mieszkania ściągnie na jej głowę lawinę nieoczekiwanych zdarzeń.
A z tych MatekSwatek to dopiero ziółka...
Książka napisana z takim poczuciem humoru,że nie można się od niej oderwać:)
















Martwisz się, że Twoja córka jeszcze nie ma męża, że Twój syn wciąż jest kawalerem? Zgłoś się do Klubu Matek Swatek - już wkrótce Twoje dziecko "przypadkowo" pozna kilka osób, w których może się zakochać. A z jedną z nich ułoży sobie życie! Beata - matka Anki, ponad trzydziestoletniej panny - postanawia działać. Korzysta z pomocy Klubu Matek Swatek. Nie wie, że jej córka już w dniu przeprowadzki do nowego mieszkania poznaje dwóch przystojnych mężczyzn. Jeden jest Anką wyraźnie zainteresowany, drugi... jeszcze bardziej. Tylko czy ich intencje są szczere? I czy intrygi Klubu Matek Swatek nie zniszczą rodzących się uczuć?

źródło opisu: Wydawnictwo Otwarte, 2010
źródło okładki: http://www.otwarte.eu

piątek, 17 stycznia 2014

Sprzedawca broni

Tytuł: Sprzedawca broni

Autor

tytuł oryginału: The Gun Seller

wydawnictwo: WAB

data wydania: 2009 

liczba stron: 412

słowa kluczowe: dr Hause,



Mimo, że początek mnie trochę zniechęcił do czytania to książka jest warta przeczytania. Zaczyna się bójką głównego bohatera w nieznanym mu domu z nieznanym mu bliżej osobnikiem, który próbuje go zabić, a potem jest tylko ciekawiej. Na początku zniechęcił mnie opis łamania ręki - bałam się że jest to książka z opisami medycznymi, ale okazało się, że to tylko początek  później jest już dużo ciekawiej.  Generalnie polecam, bardzo przyjemna lektura! Dobra powieść na kilka wieczorów,  napewno zapewni dobre towarzystwo na jakiś czas ;)
A autora należałoby klonować nie dość, że jest przystojny, jest świetnym aktorem, super śpiewa oraz dobrym sportowcem to jeszcze okazuje się, że potrafi świetnie pisać. Jest niesamowity - tyle talentów w jednym człowieku. 


Thomas Lang, były żołnierz, obecnie ochroniarz do wynajęcia, dostaje nietypową propozycję - zlecenie zabójstwa. Odmawia. W dodatku usiłuje ostrzec potencjalną ofiarę i niestety przy okazji wplątuje się w aferę rządową na miarę przygód Jamesa Bonda. Tłum szpiegów, agentów i terrorystów. Mnóstwo najnowocześniejszej broni. Komizm językowy i sytuacyjny. Błyskotliwa krytyka społeczeństwa amerykańskiego, z jego bohaterami, dyplomatami i biurokratami. Prawdziwa mieszanka wybuchowa...
Sprzedawca broni zaraz po opublikowaniu wszedł na listy bestsellerów. Prawa do jego tłumaczenia zakupiły wydawnictwa m.in. z Holandii, Niemiec, Włoch, Węgier, Portugalii i Szwecji.

źródło opisu: Wydawnictwo W.A.B., 2009
źródło okładki: http://www.wab.com.pl/

czwartek, 16 stycznia 2014

Irena - Małgorzata Kalcińska, Basia Grabowska

Tytuł : Irena

Autor: Małgorzata Kalicińska, Basia Grabowska

wydawnictwo: W.A.B.

data wydania: 3 października 2012
liczba stron: 416





Książka nie jest arcydziełem, choć wciąga i czyta się ją bardzo szybko.Małgorzata Kalicińska w duecie ze swą córką, Basią Grabowską opowiadają historię trzech kobiet - matki,córki i ich przyszywanej babcio-cioci,zresztą tytułowej bohaterki.
Spodobała mi się forma książka - dwutorowa narracja matki i córki. Mi najbardziej spodobały się fragmenty pisane przez córkę - jest w nich więcej refleksji a mniej młodzieżowego slangu.

„Irena” porusza  problemy, które mogą dotyczyć nas lub wydarzyć sie obok nas - zmusza nas do refleksji nad tym, jak szybko najbliżsi potrafią obrócić się w nieznane nam w ogóle osoby. Jak wiele potrzeba odwagi, by powiedzieć prawdę. I jak wiele czasu potrzeba, by zrozumieć i naprawić krzywdy. 

Autorki zdobyły moje serce tytułową bohaterką babcio-ciocią Ireną, która mając swoje problemy potrafi dostrzec je u innych i pomóc. Kto nie chciałby mieć obok siebie takiej osoby do której może przyjść ze wszystkim i nie zostanie odtrącony ani osądzony tylko wysłuchany, przytulony i jeszcze usłyszy kilka dobrych słów. ;)

Warto też nadmienić, o wplecionym wątku dotyczącym promocji zdrowia. Dorota ma problem z WNM (Wysiłkowym Nietrzymaniem Moczu – M. Kalicińska wsparła tę akcję swoim nazwiskiem, ponieważ sama miała z tym problem), a Janek, jej mąż, po kryjomu leczy prostatę. Jeśli po przeczytaniu tej powieści znajdzie się choć jedna osoba, która zdecyduje się, by otwarcie rozmawiać o wstydliwych schorzeniach i nie unikać porad  specjalisty, to będzie to dowód na to, że czasem daje się połączyć przyjemne z pożytecznym. 

Wielkim minusem jest samo zakończenie - według mnie strasznie skrócone i spłaszczone, obniżające dobry poziom książki, a szkoda! 




***
Irena to powieść błyskotliwa i przejmująca. Debiut duetu Kalicińska & Grabowska wypada znakomicie.

Trzy kobiety: Dorota, Jagna i Irena. Dorota - mama, wiek 53+. Niezbyt zaradna życiowo, trochę eko, trochę hippie, bałaganiara. Jagna - córka, wiek 27+, bardzo zaradna pracowniczka korporacji. Mieszka sama, a właściwie z wielkim ślimakiem. Irena - „babka". Przyszywana ciotka Doroty. Świeża wdowa. Krynica rozsądku, by nie powiedzieć mądrości. Jagna odnosi sukcesy zawodowe, jednak dla matki nie są one sukcesami, tylko zgodą na korporacyjne zniewolenie. Wolałaby, żeby córka wyszła wreszcie za mąż. Jagna źle znosi brak akceptacji, ale domyśla się, że prawdziwa przyczyna konfliktu tkwi głębiej. I ma rację. Jagna nie jest pierwszym dzieckiem Doroty, wcześniej był chłopiec, który zmarł „śmiercią łóżeczkową". Matka nigdy się z tym nie pogodziła. A Jagna nigdy nie dowiedziała się, że miała brata. Kobiety oddalają się od siebie, w końcu Jagna postanawia odciąć się od toksycznej matki. Wtedy wkracza Irena: Dorota musi dojść ze sobą do ładu. „Pochować" synka i naprawdę pokochać córkę. Czy będzie miała dość siły, by to zrobić?
.
źródło opisu: Wydawnictwo W.A.B., 2012

środa, 8 stycznia 2014

Lampka nowa odsłona

Z materiału pozostałego po kokardzie powstał nowy abażur
Nie mam fotek jak bardzo była już nasza lampka zniszczona
Ale za to jest w nowym ubranku







niedziela, 1 grudnia 2013

Plecionka komin

Powstał komin zwany też plecionką
Sporo przy nim  roboty ale efekt super
Najpierw powstały 4 krótkie paski
Później jeden bardzo długi


A tak oto wyglądał na zakńczenie
Prawda że efekt super
a nosi sie wspaniale
i nieziemsko grzeje
i jest na sprzedaż
także jak ktoś chętny to zapraszam


poniedziałek, 30 września 2013

Trochę większy poniedziałek

Tytuł: Trochę większy poniedziałek
Autor: Katarzyna Grochola
wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
data wydania: 20 czerwca 2013
liczba stron: 302


Niektórzy mówią, że powieści Katarzyny Grocholi to literatura dla gospodyń domowych. Hmmm… No jeśli tak, to pewnie zaliczam się do tego grona, choć pracuję, bo Grocholę wprost uwielbiam. Pisze lekko i dowcipnie, po prostu od serca – uwielbiam Judytę i jej perypetie.

„Trochę większy poniedziałek” był dla mnie niesamowitym zaskoczeniem – nie spodziewałam się  felietonów. Nie wiedziałam na początku, że jest w formie felietonu, bo pewnie bym tą książkę nie sięgnęła a szkoda by było. Bardzo mi się spodobała nie przy niej uczucia niedosytu.

Mamy zebranych mnóstwo felietonów, krótkich form pisanych przez autorkę w ciągu kilku lat jej życia. To tutaj możemy znaleźć nawiązania i pomysły wykorzystane w jej książkach, ciekawe, zabawne teksty doskonałego obserwatora otaczającego go świata i ludzi, których można spotkać w miejscach zupełnie zwyczajnych, mało interesujących, wydawałoby się, a jednak wartych zauważenia. w  tym słynna scena z telefonami od rodziców pod hasłem „śpisz już ? dlaczego nie śpisz?”, czy też znane z opowieści o Judycie, konwersacje z Ulą, jej przyjaciółką. Mnie bawiły konwersacje damsko-męskie, gdzie wnioski nasuwały mi się same – jednak kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa.
Wystarczy tylko zwracać uwagę, myśleć, zastanawiać się, czego zazwyczaj nie robimy, zbyt zajęci, zbyt się spieszący, zbyt sfrustrowani, zbyt nerwowi, zbyt spóźnieni. Nie przyglądamy się, nie słuchamy, nie wiemy, jak piękny, bajecznie kolorowy może być ten nasz świat, jeżeli tylko spojrzymy na niego z odpowiedniej strony. Jak wiele wniosków moglibyśmy wyciągnąć, nie popełniać tych samych wciąż od nowa błędów, gdybyśmy przystanęli choć na sekundę, na chwilę i rozejrzeli się.
Na pewno poprawią Wam humor i wywołają uśmiech.

Katarzyna Grochola, swoje spostrzeżenia z otaczającego ją świata i ludzi, umieszcza w swoich książkach. Lubię po nie sięgać, bo są bardzo prawdziwe. Każdy z nas ma obok siebie taką Judytę czy Ulę – pozostaje kwestia, czy chcemy to zauważyć.
Książki Grocholi są ciepłe i sympatyczne w odbiorze – zawsze z przyjemnością po nie sięgam, a do niektórych często wracam.


"Trochę większy poniedziałek" polecam całym sercem, ponieważ jest ciepła, szczera, sympatyczna i oczywiście to... GROCHOLA!
Moim zdaniem jest to najlepsza rekomendacja i nie trzeba wiecej tutaj nic dodawać.

niedziela, 29 września 2013

Kokarda krok po kroku

Witam
Widziałam w sklepach takie kokardy, ale ze cena sporo spróbowałam swoich sił i chyba mi się udało
I instrukcja wykonania krok po kroku
Wycinamy dwa koła takiej samej wielkości
ja odrysowałam talerzyki do cista
 Zszywamy je razem na lewej stronie

 Zostawiamy kawałek by wykręcić je na prawą stroną

 Po środku zwijamy w harmonijkę
 Z kawałka materiału zszywamy po środku
 I tak oto powstała kokardka do gumki
Tutaj obszyłam paskiem materiału dodatkowo gumkę ;)

piątek, 12 lipca 2013

Hot Dog inaczej

Syn nie jest niejadkiem ale lubię mu urozmaicać posiłki
I tak powstał o to HOT DOG ten akurat jest ulepiony przez samego syna
A ciasto jest dos proste do przygotowania
Zaczyn z drożdży
1/4 kostki drożdży
20ml wody
80ml mleka
szczypta cukru
mleko z wodą delikatnie podgrzać wsypać cukier pokruszyć drożdże i czekać aż urosną
Ciasto
1 i pół szklanki mąki
łyżka oleju
szczypta soli
Wsypać wszystko do miski
Jak drożdże urosną wlać je do mąki z olejem i solą wyrabiać ciasto jest bardzo delikatne w dotyku super się je wyrabia, odstawić na trochę do wyrośnięcia
Z tej porcji powstaną dwa takie hot dogi
Ciasto dzielimy na pół
Dzielimy je jeszcze na pół jedną z połówek rozwałkowujemy na prostokąt tak by nam się parówka zmieściła, zawijamy parówkę. Druga część dzielimy na 3 większe i jedną mniejszą na ogonek
Z jedną większą rozwałkowywujemy cienko kładziemy na cieście z parówką będą to uszy
A dwa większe części formujemy na walce i podkładamy pod ciasto z parówką będą to nogi
no i doczepiamy ogonek można jeszcze dorobić dwie malutkie kuleczki na oczy
Tadam



Oczywiście polewamy katchupem


 Smacznego